Czy warto pomagać?

Czy warto pomagać?

Na pewno znajdą się osoby, które na tytułowe pytanie bez wahania odpowiedzą „oczywiście!”. Znajdą się także takie, które powiedzą „a po co?”. No właśnie, jak to właściwie powinno być?


Do takich rozważań skłoniła mnie sytuacja, której ostatnio doświadczyłem. Półleżąc późnym wieczorem na łóżku, prawie już przysypiając nagle się dowiedziałem, że pewna znajoma musi pilnie dotrzeć do mojego ojczystego miasta z miejscowości oddalonej o około 70 kilometrów, jeśli dobrze pamiętam. Całe zdarzenie potęgował fakt, że o tej porze nie mogła już złapać żadnego transportu. Reakcja była natychmiastowa: jedziemy!

To był impuls. Zbytnio się nad tym nie zastanawiałem. Gdy pisząc te słowa analizuję zaszłe wydarzenie, to myślę, że dzisiaj pewnie postąpiłbym tak samo. Jak jednak bym zdecydował, gdyby w tej samej sytuacji znalazła się osoba, której nie lubię? lub której nie znam? albo gdyby odległość do tej miejscowości była większa? na przykład powyżej stu kilometrów?

W tym momencie zaczynają się dylematy, bo albo poświęcasz swój czas, albo mówisz „bujaj się”. U mnie dodatkowym czynnikiem, który zadziałał na korzyść takiej, a nie innej decyzji jest to, że uwielbiam prowadzić samochód. Czynników za i przeciw podjęciu decyzji o pomocy może być mnóstwo. Zmęczenie, niewyspanie, ważne obowiązki, wymieniać można bez końca.

Inna sprawa czy źle bym zrobił, gdybym nie pomógł? Ciężko stwierdzić, bo każda sytuacja jest inna. Gdybym nie pomógł i nic by z tego tytułu się nie stało, to nie mógłbym mieć wyrzutów sumienia, ale gdyby moja decyzja spowodowała na przykład uszczerbek na zdrowiu osoby, której nie pomogłem, to już można by mieć wobec mnie pewne zarzuty.

Jak więc żyć? Pomagać, czy nie? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. To zależy od masy czynników, które występują w danej sytuacji. Według mnie jeśli pomagasz, to na pewno nie kosztem swojego zdrowia, samopoczucia czy obowiązków, chociaż na pewno można by znaleźć wyjątki od tej reguły. Podsumowując, według mnie to, czy pomożesz, czy też nie, to tylko i wyłącznie Twoja decyzja i nikt nie ma prawa Cię za to osądzać.

Kubek prawdę Ci powie

Kubek prawdę Ci powie

Kubek – przedmiot codziennego użytku, po który sięga bardzo wielu ludzi, bez względu na to, czy piją herbatę, czy kawę, czy też może sok. Przedmiot, który nie musi być standardowym białym kubkiem. A jakim kubkiem może być?


Te najczęściej porcelanowe naczynia często służą nam do wyrażania siebie. Ktoś kiedyś pomyślał: „Hej! Przecież one nie muszą być białe! Nie muszą być jednokolorowe! Nie muszą być w groszki! To jest powierzchnia, którą można w jakiś sposób zagospodarować!” W ten oto sposób zaczęły powstawać różnorakie malowidła i nadruki na przedmiocie, do którego zaczęliśmy się coraz bardziej przyzwyczajać, bo przecież jak będziesz miał do wyboru kubek biały i taki z nadrukiem Twojego imienia, to prawdopodobnie wybierzesz ten drugi… chyba, że nie lubisz swojego imienia.

Pokaż mi swój ulubiony kubek, a powiem Ci, kim jesteś


Pracuję w korporacji, więc widziałem wiele kubków współpracowników. Widzisz kubek z Yodą? Już wiesz, o czym możesz z jego właścicielem pogadać. Spostrzegłeś kubek z napisem „pozwól że porzucę wszystkie swoje ważne sprawy, aby zająć się Twoją”? Nie zawracaj człowiekowi gitary w błahej sprawie. Zauważyłeś napis na kubku głoszący „ciężko pracuję, aby mój kot miał godne życie”? Prawdopodobnie spotkałeś człowieka z poczuciem humoru i zwierzakiem domowym. Z tak prostych rzeczy można się wbrew pozorom dowiedzieć całkiem sporo.

Przykładowo 3 moje ulubione kubki (a właściwie dwa, bo jeden z nich miał bliskie spotkanie z podłogą :( ) mają na sobie nadruki:
Zmodyfikowany znak drogowy z objaśniającym napisem „zakaz zawracania dupy”. Niestety już go nie mam, a przydałby mi się w pracy ;p Niestety jestem na tyle leniwy, że nie chce mi się kupować drugiego. Poza tym, mam inne.
Obrazek ze Spider-Manem. Możecie mówić, że jestem dzieciakiem, ale uwielbiam komiksy Marvela i nie wstydzę się tego ;)
Napis „Tylu idiotów, a tak mało amunicji”. Ten idealnie odnosi mój introwertyczny stosunek do wielu niekoniecznie inteligentnych ludzi.

Nie masz pomysłu na prezent? Kubek!


Tak, to jest całkiem dobry podarek, oczywiście pod warunkiem, że obdarowany nie narzeka na ich nadmiar. Niemniej jednak jest to prezent w stylu „nie wiedziałem, co Ci kupić i nie chciałem olać sprawy, a w sumie nie miałem lepszego pomysłu, ale przynajmniej jest spersonalizowany specjalnie dla Ciebie”. Poza tym większość kubeczków nie jest droga. Przynajmniej dopóki nie chcecie mieć egzemplarza z funkcją ograniczonego oddawania ciepła znajdującej się w jego środku cieczy, albo innego wynalazku, czy też droższego wizerunku do naniesienia na nim.


Te porcelanowe naczynka są trochę takimi naszymi małymi przyjaciółmi, pozwalającymi na chwilę relaksu i może nawet uśmiechu, gdy odczytamy ich przekaz. Ja kończę dopijać herbatę. W te chłodne, zimowe wieczory trzymajcie swoje ciepłe kubeczki! ;)

Kopia kopii kopii

Kopia kopii kopii

Ludzie dzielą się na dwa typy. Z pewnością wielokrotnie słyszeliście to zdanie. Często argumentacja pewnie była różna, a poznane stwierdzenia zwykle nie mijały się z prawdą. Dziś chciałbym poruszyć informatyczny przykład tego powiedzenia. Zacznijmy jednak od tego, co mnie do tego skłoniło.


To był bodajże wtorek bieżącego tygodnia, kiedy to chciałem standardowo otworzyć sobie pewien arkusz kalkulacyjny znajdujący się na drugim dysku mojego laptopa. Jakież było moje zdziwienie, gdy oprogramowanie, którym tenże arkusz chciałem otworzyć poinformowało mnie, że plik ten jest uszkodzony. Hmm… no cóż, sprawdźmy, co na to powie wujek Google. Kliknij tu, potem tam, pokaże się opcja „napraw”. Pokazała się. Pokazała także, że pliku naprawić nie może. No cóż, bez tego arkusza mogę żyć. Ba! mogę nawet odtworzyć jego większą część, ale zajęłoby mi to pół godziny. No nic, nie mam teraz na to czasu, idę spać. I poszedłem, a byłem wtedy bardzo zmęczony i jakoś bardziej tematu zbadać mi się nie chciało i faktów jeszcze do końca skojarzyć nie umiałem, bo przecież musiała być jakaś przyczyna uszkodzenia pliku, czyż nie?

Owszem była, ale wpadłem na nią dopiero dnia następnego, kiedy to chciałem otworzyć plik, w popularnym formacie PDF. No i zgadnijcie co się stało – nie można otworzyć pliku. Wniosek był prosty – dysk zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Padłby na mnie blady strach, gdyby nie to, że w sumie po pierwsze: najważniejsze rzeczy trzymam w zupełnie innej lokalizacji, a po drugie: ten dysk nie jest przeze mnie wykorzystywany do goszczenia na nim systemu operacyjnego, więc bez mojej ingerencji dane raczej nie zostaną nadpisane. No nic, w domu uruchomi się jakiś program do odzyskiwania danych i tyle.

Program w domu pomielił, pomielił, odnalazł, co miał odnaleźć i odzyskał, co miał odzyskać. Koniec końców nie straciłem nic, ale jednak w głowie zaświtała perspektywa kupna nowego dysku, bo skoro obecny zrobił taki numer, to może całą akcję powtórzyć.

Większość z Was pewnie słyszała, że należy robić regularne kopie zapasowe ważnych danych i pewnie część z Was mimo tej wiedzy i tak tego nie robi i nie będzie robić… do czasu. Akurat w moim przypadku uszkodzeniu uległyby średnio ważne dane, które łatwo mógłbym odzyskać, więc ciśnienie mi nie podskoczyło. Gorzej, gdybym na tym dysku trzymał coś ważniejszego.

Pamiętajcie – kopie zapasowe są ważne dla ważnych danych, a ich regularność zależy od tego, czy te dane aktualizujecie, czy też nie. Jedno jest pewne – ludzie albo wykonują kopie zapasowe, albo będą je wykonywać ;)

Postanowienia noworoczne

Postanowienia noworoczne

Nowy rok – nowa Ty i Twoje nowe postanowienia noworoczne, których i tak nie spełnisz, bo będziesz ich przestrzegać góra przez pierwsze dwa tygodnie stycznia, jeśli w ogóle zaczniesz ich przestrzegać. Tak w skrócie można opisać noworoczne decyzje dotyczące zabrania się za coś/przestania robienia czegoś.


Czemu tak się dzieje?


Prawdopodobnie dlatego, że na wielkie hura kraczesz jak pozostałe wrony (no może akurat nie Ty, ale na pewno znasz taką osobę), które wokoło mają swoje postanowienia i poddając się nurtowi też wymyślasz swoje na poczekaniu no bo przecież co inni powiedzą, gdy się dowiedzą, że takich noworocznych ustaleń nie masz? Powiem Ci coś: nie powinny ich obchodzić Twoje postanowienia bądź ich brak, gdyż są one dla Ciebie, a nie innych.

W takim razie czy przedsięwziąć jakieś decyzje na nowy rok?


To zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Chcesz schudnąć/rzucić nałóg/coś osiągnąć? Załóż sobie taki cel i do niego dąż. Nie chcesz? Nie musisz. To Twoje życie. Jeśli jednak chcesz coś postanowić, to kiedy zacząć zmieniać swoje przyzwyczajenia, aby dojść do upragnionego celu? Na pewno nie wtedy, kiedy inni Ci to narzucają. Chyba nie chcesz o północy z jednego dnia na drugi zakładać sportowych ciuchów i robić dziesięciu kółek wokół domu.

Kiedy jest najlepszy moment na zmianę?


To jest Twoja decyzja. Bardzo tego pragniesz? Zacznij już dzisiaj. Chcesz zacząć w dniu swoich urodzin? Zacznij w dniu swoich urodzin. Albo w pierwszy piątek trzynastego, jaki nadejdzie. Aby ta decyzja wniosła coś do Twojego życia musi być w pełni przemyślana i podjęta przez Ciebie. Oczywiście możesz się poradzić najbliższych, czy aby na pewno taki, a taki pomysł jest dobry, ale decyzję podejmujesz Ty, a nie kto inny. Chyba, że zamiast Ciebie decyduje podrzut monetą, ale to nie w każdej sprawie jest najlepsze wyjście.

Ty postanawiasz, Ty podejmujesz decyzję, Ty wybierasz cel i kiedy zaczniesz do niego dążyć. Inni mogą Ci tylko pomóc, ale ostateczne słowo należy do Ciebie.
Copyright © 2014 Bez Nazwy , Blogger