Łódź, jaką pamiętam - Dworzec Północny
Wróćmy jeszcze raz do czasów, kiedy w prawie każdym polskim mieszkaniu stała meblościanka, a dzieciaki całe dnie spędzały na dworze. Czasów, do których mam sentyment i do miejsc, które od tego czasu mocno się zmieniły.
Kiedy autor tego wpisu był jeszcze małym szczylem, czasami z rodzicami jeździł do rodziny do miejscowości oddalonej od Łodzi o jakieś 30 kilometrów w kierunku północno-wschodnim. Zwykle trzyosobowa rodzinka zbierała się przy przystanku przed skrzyżowaniem ulic Wojska Polskiego i Strykowskiej. Jednak, gdy potrzeba wycieczki następowała w dzień, kiedy można było się spodziewać większej ilości chętnych na opuszczenie Łodzi i istniała obawa, że w busie miejsc już nie będzie, jeździliśmy tramwajem linii 6 do Dworca Północnego.
Dworzec ten w czasach świetności był nie byle jaki. Konstrukcja w stu procentach uosabiała w sobie ducha PRL. Przepych kilkunastu stanowisk autobusowych bił po oczach, a zadaszenie Dworca chroniło przed słońcem w kolejce po bilet od przewoźnika. Może to miejsce rysuje się w mojej pamięci takie wielkie dlatego, że byłem ledwie chłystkiem, który odrastał od ziemi, a może było takie rzeczywiście. Nie ważne. Ważne, że miejsce było według mnie całkiem ładne i spełniało swoją powinność w należyty sposób.
Nie bez powodu teraz użyłem małej litery, a nie tak, jak wcześniej dużej. Spójrzcie na ten dworzec. Co prawda jest to teraz pomieszczenie zamknięte, więc ma to swoje plusy, szczególnie w takie dni, jak dziś, gdy stanie w bezruchu na mrozie niewątpliwie nie należy do największych przyjemności, ale… więcej zalet nie widzę. Według mnie jest to budka postawiona „na odwal się”, żeby tylko była. Z drugiej strony teraz więcej ludzi niż wcześniej jest zmotoryzowanych, a co za tym idzie podróżnych, którzy czekają na busa na przystanku jest mniej, więc może nie jest potrzebna taka konstrukcja, jak wcześniej. Niemniej jednak w mojej pamięci cały czas stoi piękny Dworzec Północny, do którego obecny według mnie wcale się nie umywa.
Może jestem sentymentalny. Fakt, trochę rozczulają mnie wspomniane na początku meblościanki, gdyż przypominają mi moje dzieciństwo. Od zmiany dworca, bo remontem ciężko to nazwać, minęło już kilka ładnych lat. Łódź idzie do przodu. Niech jednak idzie do przodu ze smakiem i niech ten rozwój będzie nie tylko funkcjonalny, ale także cieszący oko.
Kiedy autor tego wpisu był jeszcze małym szczylem, czasami z rodzicami jeździł do rodziny do miejscowości oddalonej od Łodzi o jakieś 30 kilometrów w kierunku północno-wschodnim. Zwykle trzyosobowa rodzinka zbierała się przy przystanku przed skrzyżowaniem ulic Wojska Polskiego i Strykowskiej. Jednak, gdy potrzeba wycieczki następowała w dzień, kiedy można było się spodziewać większej ilości chętnych na opuszczenie Łodzi i istniała obawa, że w busie miejsc już nie będzie, jeździliśmy tramwajem linii 6 do Dworca Północnego.
Dworzec Północny kiedyś...
Dworzec ten w czasach świetności był nie byle jaki. Konstrukcja w stu procentach uosabiała w sobie ducha PRL. Przepych kilkunastu stanowisk autobusowych bił po oczach, a zadaszenie Dworca chroniło przed słońcem w kolejce po bilet od przewoźnika. Może to miejsce rysuje się w mojej pamięci takie wielkie dlatego, że byłem ledwie chłystkiem, który odrastał od ziemi, a może było takie rzeczywiście. Nie ważne. Ważne, że miejsce było według mnie całkiem ładne i spełniało swoją powinność w należyty sposób.
… i dworzec północny dziś…
Nie bez powodu teraz użyłem małej litery, a nie tak, jak wcześniej dużej. Spójrzcie na ten dworzec. Co prawda jest to teraz pomieszczenie zamknięte, więc ma to swoje plusy, szczególnie w takie dni, jak dziś, gdy stanie w bezruchu na mrozie niewątpliwie nie należy do największych przyjemności, ale… więcej zalet nie widzę. Według mnie jest to budka postawiona „na odwal się”, żeby tylko była. Z drugiej strony teraz więcej ludzi niż wcześniej jest zmotoryzowanych, a co za tym idzie podróżnych, którzy czekają na busa na przystanku jest mniej, więc może nie jest potrzebna taka konstrukcja, jak wcześniej. Niemniej jednak w mojej pamięci cały czas stoi piękny Dworzec Północny, do którego obecny według mnie wcale się nie umywa.
Może jestem sentymentalny. Fakt, trochę rozczulają mnie wspomniane na początku meblościanki, gdyż przypominają mi moje dzieciństwo. Od zmiany dworca, bo remontem ciężko to nazwać, minęło już kilka ładnych lat. Łódź idzie do przodu. Niech jednak idzie do przodu ze smakiem i niech ten rozwój będzie nie tylko funkcjonalny, ale także cieszący oko.
Archiwalne zdjęcie zostały udostępnione przez stronę Bałuty-Doły
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz