Milion pomysłów, a życie tylko jedno
Ostatnio złapałem się na tym, ile to ja chciałbym robić rzeczy po studiach. Problem w tym, czy starczy mi na to… życia…
Od jakiegoś czasu, który wcale nie jest krótki, wybiegam myślami w przyszłość, jak by to było miło być już po studiach. Człowiek miałby więcej czasu, gdyż nie musiałby po pracy jeszcze czegoś robić na uczelnię. Problem w tym, że mam milion pomysłów na życie, a to życie jednak tylko jedno. Chciałbym wrócić do gry na gitarze, regularnie czytać książki fabularne, być na bieżąco z ukazującymi się filmami i zwiedzać. Zwiedzać Polskę, a także inne kraje. Nie mówiąc o tym, że dobrze byłoby nauczyć się języków krajów, do których chciałbym pojechać. I może przy okazji jeszcze ciekawym pomysłem byłoby regularne chodzenie na siłownię czy też basen.
Marzenia marzeniami, ale problem zaczyna się robić wtedy, kiedy człowiek zacznie myśleć ile czasu musiałby na to wszystko poświęcić. Koniec końców wychodzi na to, że musiałbym zrezygnować z pracy… i rozciągnąć dobę.
Cóż więc mam począć? Hmm… dochodzę do starego i jak większość leciwych powiedzonek, także słusznego stwierdzenia, że w życiu nie można mieć wszystkiego. Z części z tych rzeczy muszę zrezygnować. Część z nich na zawsze zostanie w sferze moich marzeń. Inne z nich zostaną zaledwie liźnięte, aczkolwiek spróbowane. I choć serce mówi „rzuć wszystko i goń za marzeniami”, to rozum podpowiada „stąpaj twardo po ziemi, a marzenia zostaw na czas wolny od obowiązków”.
Od jakiegoś czasu, który wcale nie jest krótki, wybiegam myślami w przyszłość, jak by to było miło być już po studiach. Człowiek miałby więcej czasu, gdyż nie musiałby po pracy jeszcze czegoś robić na uczelnię. Problem w tym, że mam milion pomysłów na życie, a to życie jednak tylko jedno. Chciałbym wrócić do gry na gitarze, regularnie czytać książki fabularne, być na bieżąco z ukazującymi się filmami i zwiedzać. Zwiedzać Polskę, a także inne kraje. Nie mówiąc o tym, że dobrze byłoby nauczyć się języków krajów, do których chciałbym pojechać. I może przy okazji jeszcze ciekawym pomysłem byłoby regularne chodzenie na siłownię czy też basen.
Marzenia marzeniami, ale problem zaczyna się robić wtedy, kiedy człowiek zacznie myśleć ile czasu musiałby na to wszystko poświęcić. Koniec końców wychodzi na to, że musiałbym zrezygnować z pracy… i rozciągnąć dobę.
Cóż więc mam począć? Hmm… dochodzę do starego i jak większość leciwych powiedzonek, także słusznego stwierdzenia, że w życiu nie można mieć wszystkiego. Z części z tych rzeczy muszę zrezygnować. Część z nich na zawsze zostanie w sferze moich marzeń. Inne z nich zostaną zaledwie liźnięte, aczkolwiek spróbowane. I choć serce mówi „rzuć wszystko i goń za marzeniami”, to rozum podpowiada „stąpaj twardo po ziemi, a marzenia zostaw na czas wolny od obowiązków”.
Czekamy na post o rowerzystach...
OdpowiedzUsuńW tematyce rowerowej opublikowałem dwa wpisy w zeszłym roku:
OdpowiedzUsuńhttp://beznazwy00.blogspot.com/2016/07/szanujmy-sie.html
http://beznazwy00.blogspot.com/2016/07/wracamy-do-formy.html