Wracamy do formy!
Dzisiejszy wpis będzie traktował o trochę podobnej tematyce, jak poprzedni. O ile tydzień temu skłoniły mnie do tego wydarzenia obserwowane zza szyby auta, to tym razem było jednak trochę inaczej. Mianowicie postanowiłem po długiej, trzyletniej przerwie, spowodowanej problemami zdrowotnymi wrócić na rower! Na początek krótkie trasy, czyli z domu do pracy i z powrotem.
Kupiłem sobie nowe przednie koło, gdyż stare już za bardzo sie do jazdy nie nadawało. Nie pozostało mi nic innego, jak zabrać się za wymianę i sprawdzić, jak całość się sprawuje. Po całej operacji przejechałem kilka metrów koło domu, a rower jeździł jak złoto.
Kiedyś potrafiłem spędzić na rowerze cały dzień, albo wybrać się do Kapliczek w Łagiewnikach i oddać się lekturze jakiejś książki, by wieczorem wrócić do domu. Jak będzie teraz? Muszę przyznać, że pierwsza wycieczka do pracy trochę mnie zmęczyła, a wchodzenie po schodach przypominało mięśniom, co niedawno robiły. Dodatkowo znużenie potęgowało to, że pechowo łańcuch spadł, ale szybko go umieściłem z powrotem na swoim miejscu. Kolejne przejażdżki już były dla mnie mniej męczące, więc wydawało się, że wszystko wraca do formy.
I wracało. Do momentu, gdy jadąc sobie drogą (ścieżki rowerowej w tym miejscu nie było) wątpliwej inteligencji kierowca ciężarówki wyprzedził mnie, zasygnalizował chęć skręcenia w prawo i natychmiast to zrobił. Zacząłem hamować, jednakże odległość była na tyle krótka, że nie pozostało mi nic innego jak wybrać jedna z dwóch opcji, która przyszła mi do głowy.
A ty, drogi czytelniku, co wybierzesz?
bramkę nr 1 - wjechanie w ciężarówkę?
czy też bramkę nr 2 - wywalenie się na bok przed ciężarówką?
Ja wybrałem drugą opcję. Poszła dętka, linka od przedniego hamulca i łokieć. I kierowca też sobie poszedł, a raczej pojechał, bo przecież jemu się nic nie stało. Cóż, byłem przekonany, że kierujący ciężarówką miał lusterka i rzeczywiście miał, ale w głębokim poważaniu. Według mnie, jeśli nie używasz lusterek, to je zwyczajnie urwij, skoro są ci niepotrzebne. Będzie z tego dodatkowy pożytek, bo inni będą wiedzieli, że umiesz jeździć, ale tylko na wprost.
To jak już jesteśmy przy tym, co mnie irytuje gdy poruszam się jednośladem, to nie znoszę, gdy piesi chodzą po ścieżce rowerowej. Jak sama nazwa wskazuje ścieżka rowerowa jest dla rowerów, są nawet na niej wymalowane rowery. Choć patrząc na niektórych pieszych, to jedno z ich największych zainteresowań, to wpadanie po koło rowerzysty.
Koniec końców czeka mnie wymiana dętki i linki hamulcowej. Czy wrócę na rower? Z pewnością tak, bo w sumie ja nie ucierpiałem tak bardzo, jak mój środek transportu. Czy będę jechał tą samą drogą? Raczej tak, bo nie lubię jeździć na około.
Kończąc już tylko wspomnę, że, mimo iż mój rower nie jest pierwszej świeżości, gdyż ma już dobrych kilka lat na karku (na ramie?), to nie zamienię go na inny, niż na kolejną kolarkę (chyba, że będę chciał zjechać na jakieś wertepy, wtedy kolarka słabo się sprawdza, jednakże zwykle jeżdżę po drogach lub ścieżkach rowerowych, gdy takowe są). Zwyczajnie przyzwyczaiłem się do jeżdżenia na rowerze z wąską oponą :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz